Antonio Conte radzi piłkarzom: seks ma być krótki i macie być na dole

Conte prowadzi Inter od początku tego sezonu i na razie jego kadencję trzeba uznać za udaną. W rozmowie z "L'Equipe" opowiedział o swoich doświadczeniach , warsztacie i podejściu. Między innymi o poważnym podejściu do zawodu.

Piątek ofiarą rewolucji? Milan zainwestuje w atak

Czytaj też

Piątek ofiarą rewolucji? Milan zainwestuje w atak

– Rywalizacja to bitwa, a my wychodzimy, by walczyć. Tu nie ma się z czego śmiać. Twoja śmierć to moja przetrwanie. Wygrać może tylko jeden, a ja robię wszystko, by był to mój zespół. Gram, by wygrywać. Jednych to może denerwować, innych martwić. Dla takich osób nie ma miejsca w moich drużynach. Jestem pasjonatem i oczekuję pasji. Żyję pracą całym sobą, dlatego wcześnie skończę karierę... – wyznał.

Zdradził też, jak to robi, że w obejmowanych przez niego drużynach bardzo widać "jego rękę", jego styl. – Od początku oczekuję powagi i zaangażowania. Ustalam zasady, kierunek działań. Każdy lubi o tym mówić, ale mało kto umie to egzekwować. Wielu woli unikać zmartwień. Ja taki nie jestem. Nieważne jak wspaniałą karierę masz za sobą, piłkarze szybko cię ocenią. Po dwóch tygodniach już wiedzą: ten trener jest topowy, a ten jest tylko średni.

Włoch przykłada wielką wagę do szczegółów, oczekuje, by zawodnicy żyli meczem, wizualizowali go sobie w głowie przed pierwszym gwizdkiem. Wymaga gotowości, ale nie zabrania... seksu. – Sam byłem piłkarzem. Ważne jest, by stosunki trwały krótko i wymagały od nich jak najmniej wysiłku fizycznego. Dlatego najlepiej jest, by partnerka była na górze. I ważne, żeby była to żona. Nie chcemy żadnego niepotrzebnego zaangażowania organizmu! – podkreślił.

Piątek ofiarą rewolucji? Milan zainwestuje w atak

Czytaj też

Piątek ofiarą rewolucji? Milan zainwestuje w atak